Cicha noc, ciemna noc,
a my do… lasu.
21 grudnia -początek astronomicznej zimy, najdłuższa noc w roku, rozświetlona gwiazdami, godzina 18, zamiast siedząc wygodnie w fotelu przerzucać kanały i złorzeczyć, że nic nie ma ciekawego do oglądania w telewizji poszliśmy z kijkami do lasu. Drogę oświetlały nam tylko czołowe latarki. Jako, że nie był, to jeszcze wieczór wigilijny żadne zwierzę leśne nie chciało się z nami spotkać i zagadać ludzkim głosem „Co wy tu ludzie robicie o tej porze w lesie?”. Było nas pięcioro, więc odważnie wypatrywaliśmy świecących oczu w leśnej głuszy łudząc się, że przy ewentualnym bliskim spotkaniu damy radę wyjść z niego bez uszczerbku na zdrowiu i honorze.